Warszawa stawia na komunikację miejską pod hasłem: zwężamy ulice, bo budujmy metro. – Ile razy już to słyszeliśmy? – pytają radni warszawskiego PiS do Rady Warszawy i Sejmiku Województwa Mazowieckiego: Maciej Binkowski i Michał Prószyński.
Choć bezsporny jest fakt odnowy miejskiego taboru tramwajowego i autobusowego, to polityka transportowa władz Warszawy z Hanną Gronkiewicz-Waltz i Rafałem Trzaskowskim na czele od lat kuleje. Stolicy brak kompleksowego planu rozwoju infrastruktury, który obejmowałby nie tylko najbliższe lata, ale również cele do realizacji w perspektywie co najmniej dekady. Warszawski ratusz zachłysnął się „modą” na zwężanie najważniejszych ulic oraz rugowanie kierowców i wyrzucanie ich z centrum miasta. Władze Warszawy nie rozumieją lub nie chcą przyznać, że w takich miastach jak Londyn czy Berlin, na które tak ochoczo się powołują, decyzje te poprzedziły dziesięciolecia inwestycji, których celem było stworzenie całościowego układu transportu publicznego – zaczynając od kilku pierścieni obwodnicy, garaży podziemnych, na węzłach komunikacyjnych obejmujących parkingi , metro i kolej kończąc.
Jak rozwiązania te wyglądają w praktyce w Warszawie? Za przykład posłuży nam skandal komunikacyjny ujawniony właśnie przez samorządowców Prawa i Sprawiedliwości – radnego Warszawy Macieja Binkowskiego i radnego Sejmiku Województwa Mazowieckiego Michała Prószyńskiego. Kilka miesięcy temu mieszkańców warszawskiej Woli sparaliżowała zapowiedź zwężenia ul. Górczewskiej. To jedna z najważniejszych arterii dzielnicy, na której ponowne otwarcie po zakończeniu budowy metra czekają z utęsknieniem nawet ci spośród mieszkańców, których domy sąsiadują bezpośrednio z tą ruchliwą ulicą. Skala oporu stała się tak duża, że na forum dzielnicy radni Prawa i Sprawiedliwości wraz z radnymi PO wezwali ratusz do powstrzymania się od realizacji tego planu. Radni alarmowali, iż poza „ogryzkiem” II linii metra, władze miasta nie mają do zaoferowania dla mieszkańców żadnych innych rozwiązań mających zadośćuczynić im zabranie ulicy.

– Nie będzie dodatkowych parkingów Park and Ride dla kierowców spoza Warszawy, którzy przez Górczewską dojeżdżają codziennie do pracy, ani nowych autobusów, które i tak utknęłyby w korkach na sparaliżowanej zwężeniem Górczewskiej dzielnicy – mówi radny m. st. Warszawy Maciej Binkowski. I dodaje: – Czarę goryczy przelała jednak sprawa Szybkiej Kolei Miejskiej. Przypomnę – w październiku minionego roku PKP Polskie Linie Kolejowe nakładem ok. 200 milionów złotych oddały do użytku zmodernizowaną linię obwodową, łączącą Dworzec Warszawa Zachodnia z Dworcem Gdańskim, a następnie z Legionowem i innymi podwarszawskimi miejscowościami. Dla mojej dzielnicy to prawdziwy skarb. Cztery nowoczesne stacje kolejowe wyposażone w windy, schody ruchome i elektroniczny system informacyjny, przecinające środek dzielnicy. Dzięki PKP zyskaliśmy naszą własną naziemną linię metra, dzięki której mieszkańcy Woli w kilka minut dotrą na Ochotę, Dworzec Zachodni i I linię metra. Za pół roku beneficjentami tego rozwiązania mieli być również borykający się z niedostatkiem autobusów mieszkańcy Żoliborza południowego, gdyż PKP PLK wiosną tego roku rusza z budową stacji przy ul. Powązkowskiej. Niestety nie będą … Na początku roku z przerażeniem odkryłem, że cały potencjał naszego naziemnego metra został zmarnowany. Co zaproponowały władze Warszawy? Jeden kurs Szybkiej Kolei Miejskiej na godzinę od poniedziałku do piątku. Przy takiej częstotliwości nowe stacje będą świecić pustkami – rozkłada ręce radny Binkowski.

– Niewiele lepiej popisały się władze Województwa Mazowieckiego – dodaje radny Sejmiku Mazowieckiego Michał Prószyński. – Kolej Mazowiecka również przewidziała jeden kurs na godzinę, ale marszałek Adam Struzik był nieco łaskawszy niż Rafał Trzaskowski. W rozkładzie jazdy wyznaczono również kursy w soboty i święta, co łącznie daje nam dwa kursy kolejowe na godzinę w dni powszednie i po jednym w pozostałe. To wielka strata nie tylko dla warszawiaków ale i mieszkańców podwarszawskich miejscowości a zwłaszcza Legionowa. Tyle mówi się o rezygnacji z samochodu w codziennej drodze do pracy na rzecz komunikacji publicznej, a co się dzieje w praktyce? Władze Warszawy i Województwa Mazowieckiego dostają na tacy gotowe rozwiązanie z którego nie potrafią skorzystać. Przecież Wola jest jedną z najdynamiczniej rozwijających się dzielnic miasta, powstało tutaj wiele nowych miejsc pracy, do których codziennie dojeżdżają tysiące ludzi – zauważa radny Prószyński.
– Nie zostawimy tak tego tematu. Złożyliśmy właśnie wspólne interpelacje do prezydenta Trzaskowskiego i marszałka Struzika, w których apelujemy o pochylenie się nad tą sprawą i jak najszybsze wspólne przygotowanie nowej siatki połączeń. W najbliższy czwartek 24 stycznia, na sesji Rady Miasta będziemy debatować nad budżetem Warszawy. Zamierzam walczyć o dodatkowe fundusze na nowe połączenia SKM oraz obnażyć hipokryzję władz miasta – zapowiada radny Maciej Binkowski.
Udostępnij
Podziel się tym ze znajomymi!